niedziela, 17 listopada 2013

Prolog :)

No to zaczynamy :D

Siema!
Jestem Michalina, znajomi wołają na mnie Miśka. Mam 17 lat. Z mojego wyglądu to nie za wiele, bo nie ma nic szczególnego. Mam   długie brązowe włosy, brązowe oczy, nie jestem ani za gruba ani za chuda... Dobra to chyba tyle. 
Mam młodszą siostrę która obecnie ma 4 latka, najlepszego przyjaciela na świecie czyli Ksawerego, jest on moim kuzynem i mimo że mieszkamy daleko od siebie utrzymujemy kontakt. Moim wsparciem gdy go nie ma jest również moja najlepsza przyjaciółka Pola, znamy się od przedszkola ale było by za prosto żebyśmy się od samego początku przyjaźniły nie? No właśnie, na początku można powiedzieć że byłyśmy wrogami, dokuczałyśmy sobie na każdym kroku, ciągnęłyśmy się nawzajem za włosy, przepychałyśmy się itp, aż do trzeciej klasy podstawówki, gdy nasza pani umieściła nas mimo naszych sprzeciwów w jednym pokoju na zielonej szkole. Na początku było to istne piekło, ale później zaczęło się wszystko zmieniać i zostałyśmy przyjaciółkami, wszyscy o tym wiedzieli oprócz naszych rodziców, oni po dzień dzisiejszy myślą że siebie nienawidzimy, dlatego pewnego dnia...


- Michalina wstawaj bo spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam krzyk mamy z dołu, więc szybko wstałam i zaczęłam się szykować do szkoły. Ubrałam się w To i zeszłam na dół do kuchni, gdzie na stole stało przygotowane śniadanie i oczywiście karteczka od mamy że musiała już wyjść do pracy bo by się spóźniła i życzyła mi powodzenia na zakończeniu roku szkolnego. Położyłam kartkę na blacie i zabrałam się za jedzenie śniadania, co przerwał mi dzwonek do drzwi. Zostawiłam niedokończone śniadanie i zabierając torebkę poszam otworzyć drzwi za którymi stała Pola.
- Hej - przywitałyśmy się buziakiem w policzek i z wspaniałymi humorami poszłyśmy do szkoły


- Nareszcie wakacje! - pisnęła moja przyjaciółka gdy tylko opuściłyśmy bramy szkoły. w spaniałych humorach ruszyłyśmy w stronę swoich domów, wtedy byłam pewna że nic nie zepsuje mi dzisiaj humoru, jednak si myliłam. Gdy tylko weszłam do domu zostałam wezwana do salonu gdzie o dziwo siedzieli moi rodzice i rodzice Poli, spojrzałam na nich zdziwiona. 
- Michalina - zaczął mój ojciec poważnie, co mnie bardzo zdziwiło, bo mówił tak gdy miał jakąś złą wiadomość do przekazania, albo jak coś zrobiłam. - Powiem prosto z mostu, mamy dość waszego zachowania  - wiedziałam że mówił o mnie i Poli - dlatego dajemy wam cały miesiąc na pogodzenie się - powiedział a ja spojrzałam na niego jak na idiotę - Radzę ci się spakować bo za 7 godzin razem wyjeżdżacie do naszego domku nad  morzem - dokończył swoją wypowiedź, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. w głębi duszy skakałam z radości bo nie będę musiała spędzać wakacji z nimi, tylko będę z Polą, ale na zewnątrz musiałam udawać, co było ciężkie. Bez słowa wstałam i udałam sie do swojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Przerwałam dopiero wtedy gdy mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz - Ksawery - bez wahania odebrałam
- No hej - powiedziałam szczęśliwa
- Już wiesz?  - zapytał
- Ale co? - zapytałam, nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi
- Spędzamy razem wakacje! - krzyknął do telefonu a ja nie wiedziałam co powiedzieć
- To ty zaproponowałeś rodzicom wyjazd mój i Poli - powiedziałam poważnie, 
- A kto inny i tak wiem że się cieszysz - powiedział, to fakt.. cieszyłam sie jak głupia 
- Kto jeszcze jedzie? - zapytałam bo dobrze wiedziałam że skoro mamy tak duży dom, to Ksawery to wykorzysta
- Eryk z dziewczyną i Seweryn - powiedział i mój cały dobry humor gdzieś uciekł. Seweryn to chłopak, w którym zakochałam sie od pierwszego wejrzenia, jednak nigdy mu tego nie powiedziałam. Wiele razy jak byłam u Ksawerego, spotykałam sie z nim by mu to wyznać, jednak zawsze stchórzyłam. - Ej, Michalina jesteś tam? - zapytał, właśnie Michalina, on jako jedyny nie zależnie od sytuacji używa mojego pełnego imienia..
- Tak,tak jestem - powiedziałam
- Dobra ja kończę do zostało mi 5 godzina na pakowanie się - powiedział 
- Nie tylko tobie - powiedziałam - Do zobaczenia 
- Pa - powiedział i się rozłączył.
Biegałam po całym pokoju w poszukiwaniu moich kosmetyków, a także mojego drugiego stroju kąpielowego który gdzieś przepadł.

Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...

No to mamy PROLOG! Jak wam się podoba? Komentujcie :)

1 komentarz: