- Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach...
Wyszłam z pod prysznica i ubrałam sie w ciuchy które dał mi Seweryn. Wyszłam z łazienki i udałam się od razu do swojego pokoju, wyciągnęłam z szafy jakieś sensowniejsze ciuchy . Przebrałam się i gdy chciałam wejść do łazienki odbiłam się do drzwi. Spróbowałam ponownie, ale były zamknięte
- Już już - usłyszałam i po chwili przede mną stał Seweryn z samym ręczniku
- Co ty tu robisz? -zapytałam
- Yyy... Musiałem gdzieś wziąć prysznic nie? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie
- Aha... Możesz kończyć - powiedziałam, wepchnęłam go z powrotem do łazienki i zamknęłam za nim drzwi, słyszałam jak się śmieje... Co on ze mną robi? Przecież ja go nie znam. Zebrałam wszystkie myśli, na twarz przykleiłam uśmiech i zeszłam na dół, gdzie siedziały dziewczyny, a raczej leżały na stole. Ja o dziwo się tak źle nie czułam.. może na początku...
- Kacyk męczy? - zapytałam ze śmiechem i wzięłam z lodówki butelkę wody
- Weź mów ciszej - jęknęła Pola, a ja sie roześmiałam przez co zostałam zmierzona morderczym wzrokiem
- Już dobra - westchnęłam i usiadłam obok Julki
- Jakim cudem tobie nic nie jest? Wypiłaś chyba więcej niż chłopaki - powiedziała Julka, a ja patrzałam na nią jak na wariatkę.
- Siema! - usłyszałam za sobą głos który od rana nie daje mi spokoju. Po chwili czułam jak się podnoszę i po chwili znowu siedzę ale już nie na krześle
- Czy wy...? - zaczęła Pola, nic nie mówiłam, a on też się nie odzywał. - Jesteście razem? -zapytała, a ja nadal milczałam, widać było że on też nie ma zamiaru odpowiadać
- Jak chcecie - powiedziała Julka i razem wyszły z kuchni zostawiając mnie z nim samą.
Nie ruszyłam się, nie odezwałam,po prostu siedziałam w bezruchu...
- Co się wczoraj stało? - w końcu odważyłam się odezwać, jednak on milczał- Odpowiedz! - podniosłam głos
- Po pierwsze nie krzycz na mnie! - krzyknął i stanął na przeciwko mnie - A po drugie chcesz wiedzieć to proszę bardzo - powiedział już spokojniej- Jakbym był bardziej pijany pewnie bym zrobił to co chciałaś, a właściwie byłem pijany, ale... ale ty.. ty jesteś jak... jak jakieś lekarstwo? - szepnął i dopiero wtedy na mnie spojrzał - Nie potrafiłem... nie potrafiłem zrobić tego z myślą że nic nie będziesz pamiętać, że będziesz być może żałować... - ostatnie słowa wyszeptał tak cicho że ledwo
- Jest coś jeszcze nie? - zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź
- Tak... Ale to nie ważne - powiedział i wyszedł z kuchni. Usiadłam przy blacie i zakryłam twarz w dłoniach - Co ja najlepszego zrobiłam? - zapytałam sama siebie. Po chwili czułam jak ktoś mnie przytula, te perfumy poznałabym nawet z kilometra, tylko jedna osoba takich używa.
- Dzisiaj idziemy na imprezę! - powiedział mi prosto do ucha
- Idiota! -krzyknęłam
- Haha no chyba ty -powiedział i wyszedł z kuchni. Sama udałam się do swojego pokoju, gdzie siedzącego na łóżku zastałam Seweryna - Co ty tu robisz? -zapytałam i tym samym momencie co wstał podszedł do mnie i wbił się w moje usta
- Nie mogę tak dłużej rozumiesz? Nie mogę - powiedział, widziałam w jego oczach ból. - Wiem że przez to co zaraz powiem mnie znienawidzisz, co ja mówię? Ty mnie już nienawidzisz, sama mi to powiedziałaś... ale ja muszę - powiedział a ja stałam zdezorientowana przed nim - Na początek może to że... nigdy nie przestałem cię kochać - patrzałam na niego jak na durnia - Ale może nie będę ci wyjaśniać tylko ci pokażę, sięgnął po coś do kieszeni i po chwili wyciągnął przed siebie rękę na której wisiała bransoletka... Ale nie zwykła.. Moje oczy momentalnie zaszły łzami... To on... Nie próbowałam już nawet zatrzymywać łez, które wypłynęły z moich oczu, mój wzrok wędrował z mojej ręki na jego, gdzie widniały identyczne bransoletki tylko że na mojej pisało... Seweryn, chwyciłam małe serduszko z jego bransoletki i odwróciłam w właściwą stronę, myślałam że zwali mnie z nóg...
- Jak? Jak ty mogłeś!? - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki.
Ehh... No to namieszałam :D Jeśli chcecie dalej to oczywiście muszą być komentarzyki ;)
pisz dalej bo umrę z ciekawości ;D
OdpowiedzUsuńBiorę się za pisanie ;)
UsuńKiedy następny rozdział ;* ?
OdpowiedzUsuńwspaniałe ! :*
OdpowiedzUsuń